Thesis: Gramy trudną muzykę...
Thesis
Mówią o sobie, że ich muzyka jest trudna do zdefiniowania. Trudna do tego stopnia, że pewnego razu muzycy zmuszeni byli, aby wymyślić regułkę, która jednoznacznie określiłaby ich styl. I tak stanęło na progresywnym, psychodelicznym post-rocku. "Thesis" to kapela, która choć młoda, już zaistniała w kręgu miłośników mniej popularnych, ale z pewnością kreatywnych i rytmicznych brzmień.
REKLAMA
Twoje-Miasto: Kiedy powstał Thesis?
Thesis: Zespół powstał w 2007 roku. Spotkaliśmy się trochę na zasadzie przypadku. Ja grałem wcześniej w zespołach Homicide i Licorea, a chłopcy ściągnęli mnie do swojego nowego projektu. Oni z kolei grali wcześniej w zespole April Ethereal i zajmowali się trochę inną muzyką. Stwierdziliśmy, że chcemy grać progresywnie, psychodelicznie, i że chcemy robić muzykę trochę inną, mniej popularną. Tak zaczęliśmy grać próby, spotykać się częściej w domu, nagrywać jakieś nasze pomysły. W ten sposób to zaczęło się powoli rozwijać. Po kilku miesiącach wyszliśmy po raz pierwszy na scenę, a po roku pracy skończyliśmy nagrywanie naszej pierwszej płyty.
T-M: Kiedy ukazała się ta płyta?
Thesis: Zarejestrowaliśmy ją dość dawno temu, bo w połowie 2007 roku. Promowaliśmy ją próbując dotrzeć do wydawców, jednak po pewnym czasie porzuciliśmy ten pomysł i stwierdziliśmy, że wydamy ją sami. I tak w 2009 roku oficjalnie pojawiła się na rynku. Sprzedajemy ją poprzez internet i na koncertach.
T-M: Zdradzicie nam swoje plany na przyszłość?
Thesis: Mamy już gotowy materiał na nową płytę. Czekamy, aż nasze studio nagraniowe zostanie ukończone. Podejrzewam, że w okolicach początku kwietnia wejdziemy do niego nagrywać. Aktualnie "żegnamy się" z promocją starego albumu. Stwierdziliśmy, że wycisnęliśmy z niego, co się tylko dało. Na wakacje nowa płyta powinna już być gotowa. Przed kilkoma dniami skończyliśmy pożegnalną trasę koncertową gigami w Krakowie i Częstochowie. W niedalekiej przyszłości planujemy zagrać m.in koncert akustyczny w Warszawie. Jednym słowem, cały czas dzieje się coś koncertowego w życiu naszej kapeli.
T-M: Czy moglibyście powiedzieć coś więcej na temat muzyki, którą gracie?
Thesis: Tej muzyki trzeba posłuchać, ponieważ jest ciężka do zdefiniowania. Sami się zastanawialiśmy, w pewnym momencie, już po wydaniu pierwszego albumu, co my tak naprawdę gramy? Biorąc pod uwagę kierunek muzyczny, w którego stronę idziemy, stworzyliśmy sobie pewną regułkę. Stwierdziliśmy, że to jest psychodeliczny, progresywny post-rock.
T-M: Czy tworząc muzykę wzorujecie się na innych zespołach?
Thesis: Staramy się nie. Jednak kiedy czytamy recenzje lub po koncertach, kiedy ludzie do nas podchodzą, słyszymy głosy że widać u nas wpływy innych zespołów. Podczas tworzenia muzyki staramy się nie kopiować, ani w żaden sposób nie inspirować zbyt dosłownie. To są wpływy, które są bardzo szerokie. Wolałbym, żeby porównywanie zdarzało się jak najrzadziej. Ponieważ Thesis powinien pozostać Thesis.
T-M: Skąd się wzięła nazwa "Thesis"?
Thesis: Po prostu musieliśmy się jakoś nazywać i pojawiły się różne propozycje. U nas w zespole wszystko działa na zasadzie demokracji. Oczywiście zdarza się tak, że jedna osoba potrafi przeforsować swoje zdanie. Jednak w tym przypadku zadecydowaliśmy demokratycznie, wybraliśmy nazwę, która znaczeniowo nie będzie sugerować tego, co gramy i w jaki sposób gramy. To wszystko dlatego, że to się może zmieniać. Jedna płyta może mieć zupełnie inny przekaz niż druga. W przypadku nazwy, nie chcieliśmy żeby sugerowała, co gramy. Chcieliśmy nazwę krótką i łatwą do zapamiętania oraz przede wszystkim taką, która będzie mogła nam służyć przez długie lata.
T-M: Jak jesteście odbierani na koncertach?
Thesis: Ostatnio mieliśmy przyjemność zagrać dla szerszej publiczności m. in. w Warszawie. Był tłum ludzi pod sceną, którzy świetnie się bawili. Nie zawsze jest jednak tak, że goście od razu zaczynają się bawić, najczęściej siadają przy stolikach i słuchają. Wynika to też z tego, że nie wiedzą, co ich czeka. Poza tym w naszej muzyce są trudniejsze momenty. Wtedy słuchaczom zdarzają się chwile zadumy.
Z zespołem Thesis rozmawiała KK
Thesis: Zespół powstał w 2007 roku. Spotkaliśmy się trochę na zasadzie przypadku. Ja grałem wcześniej w zespołach Homicide i Licorea, a chłopcy ściągnęli mnie do swojego nowego projektu. Oni z kolei grali wcześniej w zespole April Ethereal i zajmowali się trochę inną muzyką. Stwierdziliśmy, że chcemy grać progresywnie, psychodelicznie, i że chcemy robić muzykę trochę inną, mniej popularną. Tak zaczęliśmy grać próby, spotykać się częściej w domu, nagrywać jakieś nasze pomysły. W ten sposób to zaczęło się powoli rozwijać. Po kilku miesiącach wyszliśmy po raz pierwszy na scenę, a po roku pracy skończyliśmy nagrywanie naszej pierwszej płyty.
T-M: Kiedy ukazała się ta płyta?
Thesis: Zarejestrowaliśmy ją dość dawno temu, bo w połowie 2007 roku. Promowaliśmy ją próbując dotrzeć do wydawców, jednak po pewnym czasie porzuciliśmy ten pomysł i stwierdziliśmy, że wydamy ją sami. I tak w 2009 roku oficjalnie pojawiła się na rynku. Sprzedajemy ją poprzez internet i na koncertach.
T-M: Zdradzicie nam swoje plany na przyszłość?
Thesis: Mamy już gotowy materiał na nową płytę. Czekamy, aż nasze studio nagraniowe zostanie ukończone. Podejrzewam, że w okolicach początku kwietnia wejdziemy do niego nagrywać. Aktualnie "żegnamy się" z promocją starego albumu. Stwierdziliśmy, że wycisnęliśmy z niego, co się tylko dało. Na wakacje nowa płyta powinna już być gotowa. Przed kilkoma dniami skończyliśmy pożegnalną trasę koncertową gigami w Krakowie i Częstochowie. W niedalekiej przyszłości planujemy zagrać m.in koncert akustyczny w Warszawie. Jednym słowem, cały czas dzieje się coś koncertowego w życiu naszej kapeli.
T-M: Czy moglibyście powiedzieć coś więcej na temat muzyki, którą gracie?
Thesis: Tej muzyki trzeba posłuchać, ponieważ jest ciężka do zdefiniowania. Sami się zastanawialiśmy, w pewnym momencie, już po wydaniu pierwszego albumu, co my tak naprawdę gramy? Biorąc pod uwagę kierunek muzyczny, w którego stronę idziemy, stworzyliśmy sobie pewną regułkę. Stwierdziliśmy, że to jest psychodeliczny, progresywny post-rock.
T-M: Czy tworząc muzykę wzorujecie się na innych zespołach?
Thesis: Staramy się nie. Jednak kiedy czytamy recenzje lub po koncertach, kiedy ludzie do nas podchodzą, słyszymy głosy że widać u nas wpływy innych zespołów. Podczas tworzenia muzyki staramy się nie kopiować, ani w żaden sposób nie inspirować zbyt dosłownie. To są wpływy, które są bardzo szerokie. Wolałbym, żeby porównywanie zdarzało się jak najrzadziej. Ponieważ Thesis powinien pozostać Thesis.
T-M: Skąd się wzięła nazwa "Thesis"?
Thesis: Po prostu musieliśmy się jakoś nazywać i pojawiły się różne propozycje. U nas w zespole wszystko działa na zasadzie demokracji. Oczywiście zdarza się tak, że jedna osoba potrafi przeforsować swoje zdanie. Jednak w tym przypadku zadecydowaliśmy demokratycznie, wybraliśmy nazwę, która znaczeniowo nie będzie sugerować tego, co gramy i w jaki sposób gramy. To wszystko dlatego, że to się może zmieniać. Jedna płyta może mieć zupełnie inny przekaz niż druga. W przypadku nazwy, nie chcieliśmy żeby sugerowała, co gramy. Chcieliśmy nazwę krótką i łatwą do zapamiętania oraz przede wszystkim taką, która będzie mogła nam służyć przez długie lata.
T-M: Jak jesteście odbierani na koncertach?
Thesis: Ostatnio mieliśmy przyjemność zagrać dla szerszej publiczności m. in. w Warszawie. Był tłum ludzi pod sceną, którzy świetnie się bawili. Nie zawsze jest jednak tak, że goście od razu zaczynają się bawić, najczęściej siadają przy stolikach i słuchają. Wynika to też z tego, że nie wiedzą, co ich czeka. Poza tym w naszej muzyce są trudniejsze momenty. Wtedy słuchaczom zdarzają się chwile zadumy.
Z zespołem Thesis rozmawiała KK
PRZECZYTAJ JESZCZE